Oglądam zdjęcia z zakończenia roku pięknej szkoły w Poznaniu, do której chodzi mój bratanek Leon. Kolorowo, wspaniała atmosfera. Dzieci, rodzice i nauczyciele to niemalże przyjaciele. Wszystkie buzie uśmiechnięte, umorusane pysznymi, naturalnymi lodami o smakach oreo, śmietankowym, malinowych i innych. Osobiście znam dyrektorkę szkoły. Uwielbia podróżować w daleki świat. Jest dla mnie uosobieniem ciepła, spokoju, ciekawości świata, empatii.
Szkoła w Apopa, na przedmieściach stolicy Salwadoru nie różni się wcale od tej. Tutaj też pracują empatyczni i wspaniali nauczyciele, a dzieciaki mają ten sam uśmiech od ucha do ucha, kiedy coś ciekawego się dzieje.
Jednak życie w naszym Poznaniu różni się diametralnie od życia tamtych dzieciaków. Nasze dzieci mają kolorową przyszłość-wakacje nad morzem, w górach, nowe playstation za dobre świadectwo, wyjazdy za granicę w poszukiwaniu słońca. A życie stoi przed nimi otworem.
Dzieciaki z Apopy przyszłości nie mają, większość z nich nigdy nie wyjechała nawet ze swojej dzielnicy. Marzenia mają te same, jednak do ich spełnienia potrzeba dużo więcej. Gdzieś w głębi serca chcą uciec do lepszego, bezpiecznego świata. Ułożyć sobie życie z dala od kłopotów Salwadoru. Komu się uda?
W Salwadorze słońca nie brakuje. Jest 365 dni w roku i nawet w porze deszczowej świeci po krótkiej ulewie, na którą czekał wygrzany naród. Temperatura nigdy nie spada poniżej 18 stopni. Salwadorczycy nie znają zimna i tęsknią za nim. Śnieg znają tylko z filmów i szanse na to, że go kiedyś ujrzą równają się zeru.Nam brakuje słońca, dlatego uwielbiamy lato. Właśnie przyszło i wreszcie otwieramy się na siebie. Rodziny spotykają się razem, spędzają wspólnie czas, grilują karkówki i kiełbaski i delektują się wyhodowanymi przez siebie w ogródkach warzywami i owocami. Oh, żeby można tak cały czas być razem, cieszyć się ze wspólnego grillowania, wspólnych rodzinnych śmiechów i żartów.Rodzina w Salwadorze zawsze jest razem. Dzieci i młodzież nie mogą wychodzić wieczorami z domu. Cóż im pozostaje? Towarzystwo mamy, taty, babci, ciotki i wuja lub sąsiadów.
Salwador zachorował na raka. Być może choroba ta kiedyś będzie uleczalna. Mam taką nadzieję. Często myślę o chwilach spędzonych w tamtym świecie, o rozmowach z ludźmi, dziećmi, nastolatkami i nauczycielami.
SALWADOR nazwa kraju pochodzi od słowa Zbawiciel jednak życie mieszkańców jest śmiertelnie zagrożone.
To małe państwo w Ameryce Łacińskiej, położone między Gwatemalą a Hondurasem jest krajem nieszczęśliwym. Zamieszkuje go ponad 6 mln osób na bardzo małej powierzchni. Kraj jest przeludniony, a większość mieszkańców mieszka na wsi, gdzie brak ziemi uprawnej.Nie ma również rozwiniętego przemysłu, wiec o konflikty i napięcia nie trudno.Salwador ma swojego bohatera Oscara Romero, beatyfikowany arcybiskup, który działał charytatywnie i bronił uciśnionych. Został zastrzelony podczas odprawiania mszy świętej w marcu 1980 roku. Wtedy właśnie rozpoczęła się fala emigracji do USA i tam powstały gangi z Salwadoru. To przybysze z biednego kraju, pozbawieni jakiejkolwiek pomocy, często analfabeci stali się przestępcami zajmującymi się przemytem narkotyków, pobieraniem haraczy. Wielu wróciło lub zostało deportowanych do kraju do i zajęło się przestępczością. W tej chwili kraj należy dzisiaj do krajów o najwyższej liczbie zabójstw. W większości są to zabójstwa na tle konfliktów między dwoma gangami walczącymi o strefę wpływów. Pewnego dnia opowiada mi o tym znajomy z Salwadoru. Został naszym przewodnikiem na kilka dni. LOS NUMEROS – czyli liczby tak potocznie mówimy na gang z 18 ulicy w Los Angeles oświeca mnie Dionisio. Te liczby zostały założone przez latynoskich imigrantów i zajmują się handlem narkotykami i bronią. Kiedy pada słowo broń zaraz zadaję pytanie. Czy u was można kupić sobie broń bez problemu? Tak kiwa smutno głową Bandyci ubierają się w bluzy koszykarskiej drużyny Los Angeles Lakers lub bejsbolowej Los Angeles Dodgers z numerem 18 lub 99. Drugi gang to LAS MARAS- litery informuje mnie mój znajomy. Nazywamy ich litery dla ułatwiena i dla kamfluażu, żeby nie wymawiać ich nazwy. Mara Salvatrucha gang partyzantów często mają wytatuowane twarze. Słowo mara oznacza po hiszpańsku gang, natomiast Salvatrucha to nazwa grupy partyzantów działających podczas wojny domowej. Mara Salvatrucha powstała w USA na podobnej zasadzie jak mafia sycylijska – miała chronić swoich członków i ich rodziny przed napaściami ze strony innych organizacji przestępczych.
I tak o to słyszę, że na jednej ulicy w na przedmieściach miasta o pięknej nazwie Święty Zbawiciel -San Salvador mieszkają przedstawiciele obu gangów, wciągają w swoje szeregi małe dzieci i zabijają się między sobą, walcząc o wpływy z haraczów w dzielnicy. Haracz płaci każdy sklepiki i każdy rodzaj przedsiębiorczości. Nawet nauczycielka, która rozwozi dzieci do domów po szkole swoim samochodem za drobną opłatą od rodziców musi płacić haracz.Chyba nie chcesz o tym pisać opowiadania?pyta Dionisio i dodaje u nas Maras to temat tabu. O nich się nie mówi.
Pewnego słonecznego dnia w sobotę los muchachos wracali znad morza do domu. Ocean i plaża to dystans zaledwie 40 km. Można by było jeździć i wypoczywać w każdy weekend. Nie jest to jednak bardzo powszechne. Salwadorczycy robią to od święta. Tego dnia jednak chłopcy wybrali się na plażę. Było cudownie, ciepły ocean i wariacje z deską surfingową w bezpiecznym i znanym na cały świat El Tunco miał pozostać na zawsze w ich pamięci. Wracali za późno, słońce zaszło jak zwykle około godziny 18 i już po ciemku znaleźli się w swojej miejscowości Apopa na obrzeżach stolicy. Zabrakło im benzyny i zatrzymali się na ulicy. Wysiedli z samochodu i Jose, chłopak o czarnych oczach i równie czarnych włosach zauważył inny samochód stojący na poboczu. Szedł w kierunku samochodu z zamiarem poproszenia o trochę benzyny. Nie zdążył nawet nic powiedzieć. To byli młodzi chłopcy z gangu Las Letras. Przestraszyli się i Jose dostał od nich strzał w głowę. Zapadła cisza, wszyscy uciekli. Następnego dnia rano ciało Jose wciąż leżało na ulicy. Strach nie pozwolił nikomu na zawiadomienie policji.
Strach przed tym, że gang zabije ich lub członków ich rodzin…..
W szkole Apopa kilka lat temu zabito ucznia na podwórku, innego w drodze do szkoły, innego po szkole… Nic dziwnego, że dzieci zawożone są samochodami lub pod opieką rodziców. I nie wychodzą same na spacery po szkole nawet z psem.Salwador jest pięknym krajem z przesympatycznymi mieszkańcami. W turystycznych miejscach jest bezpiecznie. Gangi żyją w biednych dzielnicach.
Dla turysty to raj pogodowy! Podróż przez Salwador to okazja do zobaczenia wulkanów, niepowtarzalnych widoków, pięknych kwiatów podczas przejazdu słynną Rutą de la Flores i skosztowania jedynych w swoim rodzaju pupusas (placków kukurydzianych albo ryżowych nadziewanych czym dusza zapragnie)
Można ujrzeć ruiny przodków Salwadorczyków- Majów, usłyszeć język Majów z ust niektórych mieszkańców. Można zdobyć wulkan Santa Ana i zachwycić się pięknym turkusowym jeziorkiem na szczycie. Salwador jest dla ludzi kochających poznawać świat i dla tych co kochają ciepły ocean z wielkimi falami.
Te fale są znakomite do uprawiania surfingu w bezpiecznej miejscowości nadmorskiej El Tunco. To tutaj zjeżdżają się turyści z całego świata, w dzień szaleją na falach, a w nocy imprezują w lokalnych barach. Wzdłuż plaży w Salwadorze jest wiele małych, urokliwych hotelików w których kolorowe hamaki przypominają o wypoczynku w krainie wiecznego słońca.