ŚMIERĆ ORYKSA (NAMIBIA)

Nasza podróż niedawno się zaczęła. Jesteśmy w drodze i odkrywamy Namibię. Poznamy ją od rzeki Oranje rzeki diamentów na granicy z RPA do rzeki Kunene na granicy z Angolą. Codziennie towarzyszy nam pustynny krajobraz. Zaczynamy rozumieć, że Namibia to pustynia. Tuhafeni nasz kierowca i przewodnik opowiada nam, że nazwę kraju nadano po odzyskaniu niepodległości w 1990 roku i dziwi się dlaczego dodano literkę a. Przecież nasz kraj to Namib czyli najstarsza pustynia na świecie, a termin pustynia nie odnosi się jedynie do terenów pokrytych piaskiem. Słowo to jest stosowane do wszystkich obszarów pozbawionych roślinności.

Rozgrzany pustynny piasek z niesamowitymi kolorami po wschodzie i zachodzie słońca jest jeszcze przed nami. Zobaczymy go już za chwilę wspinając się na jedną z najwiekszych pustynnych wydm zwaną pieszczotliwie Big Daddy, dużym tatusiem przy martwej dolinie-Deadvlei oszołamiająco pięknej o poranku z wyschniętymi drzewami akacji, które rzeka zmieniając bieg pozostawiła bez wody.


Na razie nasze myśli są zajęte diamentami. Po nocy spędzonej w Luderitz jednym z tak nielicznych miasteczek kraju odwiedziliśmy pobliskie miasto duchów. Opuszczone domy z piaskiem wdzierającym się do środka oglądamy z lokalną przewodniczką ,być może potomkiem tych Niemców, którzy wtedy tam mieszkali. Opowiada nam historię po angielsku z wyraźnym niemieckim akcentem. Miasto duchów Kolmanskop to opuszczone miasto na pustyni, które powstało tylko dlatego, że odnaleziono tam diamenty. Dla pracujących w trudnych warunkach klimatycznych Niemców -wieje tam bardzo mocno i to przez prawie 365 dni w roku wybudowano szpital, elektrownię i szkołę, ale też miejsca rozrywki kasyno, teatr, kręgielnię oraz linię kolejową i linię telefoniczną między domami,a wszystko to na początku XX wieku. Miasto funkcjonowało krótko około 50 lat i po odkryciu diamentów nad rzeką Oranje o większych gabarytach i łatwiejszym dostępie po prostu upadło.


Kopalnia diamentów Elizabeth Bay wciąż jest czynna o czym świadczą zakazy wjazdu i druty zabezpieczające wokół. Wszak diamentów wszystkich nie odnaleziono.
I w oddali widać baraki, w których pracowali czarni robotnicy. Mój przewodnik był tam z wycieczką fotografów i dziennikarzy. Na teren można wjechać za specjalnym pozwoleniem. Płakać mi się chciało w jakich warunkach moi przodkowie pracowali mówi do mnie smutnym głosem. Z Tuhafenim sporo rozmawiamy o historii. Namibia była kolonią niemiecką i w tym kraju doszło do pierwszego ludobójstwa XX ludów Herero i Nara. Cesarstwo Niemieckie krwawo i okrutnie tłumiło powstania Herero i wspierających ich plemienia Nara. Powstały też pierwsze obozy koncentracyjne. W rezultacie teraz Herero i Nara jest w mniejszości i rządzi teraz plemię Owambo. Z tego plemienia są nasi kierowcy i przewodnicy. Mimo że Namibia odzyskała niepodległość.Tuhafeni nadal czuje się niewolnikiem w swoim kraju. Ziemia jest w rękach potomków Niemców. To oni dają pracę mieszkańcom tego państwa dając im tyle ile wydaje się ok. Ale pieniądze zarobione przez pracujących Namibijczyków to pieniądze, które nie starczają na dobre życie. Żyją skromnie w domach z blachy i bardzo ciężko pracują,licząc na lepszą przyszłość swoich dzieci.
Opuszczamy Kolmanskop zamyśleni.
Tego dnia czeka nas nocleg w pięknym miejscu. W pobliżu farmy znajdują się skały o różnych kształtach. Ńa tym terenie wybudowano campingi, przyjemne sanitariaty wiaty i grill.


Tutaj będziemy dziś siedzieć tak długo ja się da i rokoszować się cudnym miejscem w doborowym towarzystwie nieznajomych sobie ludzi, którzy właśnie się poznają podczas podróży.
Jednym z pierwszych zwierząt, które zobaczyliśmy był oryks. Oryks to gatunek ssaka z rodziny wołowatych podobny do antylopy. Ma wspaniałe dwa rogi, które występują u obu płci i osiągają nawet 150 cm długości. Potrafi wytrzymać bez wody wiele dni i doskonale radzi sobie szukając jej w korytach wyschniętych rzek.
Oryksy wzbudzały nasz zachwyt,choć wiedzieliśmy, że czeka nas kilkudniowe safari pod koniec wyprawy w parku narodowym Etosha i w marzeniach snuliśmy plany zrobienia tam cudnych zdjęć setkom zwierząt w ich naturalnym środowisku.
Czekała nas atrakcja przy jednym z oczek wodnych w Etoshy podczas której znaleźliśmy się jakby na planie filmowym z national geograhic polowania głodnych lwic na zwierzęta. Nie wiedzieliśmy kogo żałować czy biednych lwic, którym nie udawalo się polowanie, czy szczęściarzom spragnionym wody, którym lwy nie pozwalały się napić, a którym jednak udawało się uciekać przed lwicami.

Dziś jednak oryksy biegające w pobliżu, strusie i szakale były dla nas równie ciekawe bo pierwsze.
Opuszczamy nasz cudowny camping i czeka nas długa droga do serca Namib, jej pustynnej części.
Po prawej i lewej stronie pustej szutrowej drogi mamy płot.Nikt tam dawno nie przejeżdżał, turystów teraz bardzo mało z uwagi na pandemię.Nagle zauważamy oryksy biegnące wzdłuż płotu. Nie bardzo wiemy jak się znalazły po tej stronie płotu. Płot wskazuje na to ,że jest lub była to farma, na której właściciel sprzedawał pozwolenia na polowanie.
Oryksy biegną przestraszone przed naszymi samochodami. Widać panikę bo rozpędzają się i przeskakują przez płot. Zamieramy na chwilę ze strachu i udało się – jeden oryks jest już po drugiej stronie.
Spotykamy kolejne oryksy i te zachowują się podobnie. Rozpędzają się i przebiegają przed maską naszych samochodów. Czujemy, że coś złego może się wydarzyć. Nagle dwa oryksy decydują się na skok. Rozpędzone biegną w kierunku płotu. Kręcę filmik bo bieg jest dla nas niesamowity, ale nagle przerywam nagranie bo oba oryksy na naszych oczach zostają ranne i jak mówi nasz kierowca ach, auć to koniec. Jeden z nich skacząc łamie sobie nogę. Jest po drugiej stronie ale noga utkwiła w dziurze płota. Próbuje się uwolnić. Krzyczymy do naszego przewodnika- zatrzymaj się, pomóżmy mu wyjąc tą nogę. Drugi oryks jest obok. On uderzył głową w płot, nie przeskoczył tylko upadł ogłuszony. My nie możemy ingerować. Jesteśmy tylko obserwatorami wydarzenia, które na zawsze zostanie w naszej pamięci.
Dwa piękne zwierzęta giną na naszych oczach.
Jeszcze dajemy sobie nadzieję, może przeżyje choć ten jeden, może tylko został oszołomiony. Co do drugiego nie ma nadziei, wyraźnie było widać złamaną nogę.
I tak właśnie wygląda podróż. Nigdy nie wiemy co się wydarzy.
Zdarzają się piękne momenty i te smutne, jak w życiu.
Dla nas ludzi zakochanych w podróżowaniu i odkrywaniu to wielka przygoda, która na zawsze zostanie w naszych sercach.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s